port
Środa, 6 maja 2015 | dodano:06.05.2015
Dane wycieczki:
Km: | 17.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
na herbę
Wtorek, 5 maja 2015 | dodano:05.05.2015
Na herbę do takiej co to się usiłuje rozpakować, a gruba szyja ma to w tyłku. Potem zakupy i mała sakwa okazała się za mała.
Dane wycieczki:
Km: | 4.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
Rzewnica-Chojnice
Niedziela, 3 maja 2015 | dodano:04.05.2015
W sobotę prawie wszyscy pojechali na wycieczkę, a ja się snułam po okolicy. Obfotografowałam pobliską ruinkę w celach wkręcenia paru osób ;) przespacerowałam się Bukową Doliną.
Poza tym odpoczywałam i się byczyłam.
W niedzielę przyszedł czas powrotu. Mimo nieodpuszczającego zmęczenia i małej radości z jeżdżenia rowerem, postanowiłam do Chojnic dojechać na 2 kółkach, ale sama. Lubię jeździć sama. Nie zaprzątam sobie wtedy głowy niepotrzebnymi myślami, jadę naprawdę swoim i tylko swoim tempem i rytmem.
Wracałam prawie tą samą trasą. Znów spotkałam rodzinę Memorków - tym razem jechali już autem, z rowerami na dachu.
Znów walczyłam z wmordewindem i własnymi słabościami. W fatalnie oznakowanych Chojnicach zrobiłam niezłą pętelkę, zanim trafiłam na dworzec. Patrzę na zegarek, a tu jeden pociąg odjechał minutę temu, drugi odjeżdża za 3 minuty. Wpadam na peron, a tam zamiast komfortowego szynobusu, jakiś mega wysokopodłogowy stary kloc... Trudno. W tłoku, z opryskliwą kierowniczką, ale dojechałam.
I znów się wybiorę kiedyś na rower, bo rower z sakwami to...
Poza tym odpoczywałam i się byczyłam.
W niedzielę przyszedł czas powrotu. Mimo nieodpuszczającego zmęczenia i małej radości z jeżdżenia rowerem, postanowiłam do Chojnic dojechać na 2 kółkach, ale sama. Lubię jeździć sama. Nie zaprzątam sobie wtedy głowy niepotrzebnymi myślami, jadę naprawdę swoim i tylko swoim tempem i rytmem.
Wracałam prawie tą samą trasą. Znów spotkałam rodzinę Memorków - tym razem jechali już autem, z rowerami na dachu.
Znów walczyłam z wmordewindem i własnymi słabościami. W fatalnie oznakowanych Chojnicach zrobiłam niezłą pętelkę, zanim trafiłam na dworzec. Patrzę na zegarek, a tu jeden pociąg odjechał minutę temu, drugi odjeżdża za 3 minuty. Wpadam na peron, a tam zamiast komfortowego szynobusu, jakiś mega wysokopodłogowy stary kloc... Trudno. W tłoku, z opryskliwą kierowniczką, ale dojechałam.
I znów się wybiorę kiedyś na rower, bo rower z sakwami to...
Dane wycieczki:
Km: | 56.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
Chojnice - Rzewnica
Piątek, 1 maja 2015 | dodano:04.05.2015
Pierwszy wyjazd z sakwami od bardzo dawna. Plecy niestety nadal mam niezreperowane, więc rowerem zbytnio nie jeżdżę. Ale skusiłam się na wypad - mało km, asfalt. Rano stawiłam się na pociąg w kierunku Tczewa i potem Chojnic.
Niestety ezt (nieco inny niż na zdjęciu ;) ) zapchany. W Tczewie przesiadka do turbo załadowanego szynobusu... Ludzie nie mieli już gdzie wsiadać... Brawo PKP.
W Chojnicach na powitanie leje. Trudno, trzeba deszcz przeczekać i jechać. Ratuję się cienkimi, foliowymi rękawiczkami - polecam ;)
Po kilku kilometrach macham do trójki rowerzystów - mama i dwójka synów. Chwilę później okazuje się, że z tyłu jedzie Memorek, więc zatrzymujemy się na pogawędkę.
Zaczyna lać, więc znów przeczekujemy - tym razem pod drzewem. Mniej więcej od tej pory (tak, już!) dopada mnie kryzys. Mięśnie nie chcą pracować, jedzie się ciężko, głowa nie pomaga, a pogoda szczególnie nie pomaga - wieje w twarz, co chwilę leje. Fragment trasy stanowiła leśna droga - całkiem równa, więc plecy wytrzymały, choć pobolewały... całe :(
Na koniec jeszcze kwiatek w postaci bruku, ale na szczęście z piaszczystą ścieżką obok.
Dojechałam. Rower chciałam natychmiast sprzedać, bo bolały i ręce i nogi i całe plecy. Trudno, tak to bywa.
Niestety ezt (nieco inny niż na zdjęciu ;) ) zapchany. W Tczewie przesiadka do turbo załadowanego szynobusu... Ludzie nie mieli już gdzie wsiadać... Brawo PKP.
W Chojnicach na powitanie leje. Trudno, trzeba deszcz przeczekać i jechać. Ratuję się cienkimi, foliowymi rękawiczkami - polecam ;)
Po kilku kilometrach macham do trójki rowerzystów - mama i dwójka synów. Chwilę później okazuje się, że z tyłu jedzie Memorek, więc zatrzymujemy się na pogawędkę.
Zaczyna lać, więc znów przeczekujemy - tym razem pod drzewem. Mniej więcej od tej pory (tak, już!) dopada mnie kryzys. Mięśnie nie chcą pracować, jedzie się ciężko, głowa nie pomaga, a pogoda szczególnie nie pomaga - wieje w twarz, co chwilę leje. Fragment trasy stanowiła leśna droga - całkiem równa, więc plecy wytrzymały, choć pobolewały... całe :(
Na koniec jeszcze kwiatek w postaci bruku, ale na szczęście z piaszczystą ścieżką obok.
Dojechałam. Rower chciałam natychmiast sprzedać, bo bolały i ręce i nogi i całe plecy. Trudno, tak to bywa.
Dane wycieczki:
Km: | 48.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg | Uczestnicy
ścianka
Poniedziałek, 20 kwietnia 2015 | dodano:20.04.2015
Co za sezon! Nigdy wcześniej nie byłam na meczu! Poszłam raz, drugi i przepadłam - niesamowita atmosfera, emocje i piękne widowiska! Od jesieni śledzę wyczyny siatkarskie Lotosu Trefla Gdańsk. W zeszłym sezonie drużyna zajęła 10 miejsce w PlusLidze. W kończącym się sezonie klub zatrudnił Andreę Anastasiego, który zbudował drużynę praktycznie od zera. Cel był jasny - walka o 7, może 5 miejsce. A tu niespodzianka, bo udało się pokonać Asseco Resovię, a ze Skrą przegrali w tie breaku, który zakończył się wynikiem 16:14, a po sezonie zasadniczym zajęli 3 miejsce - nie wypełniając tym samym założeń sprzed sezonu ;) W półfinale pokonali Skrę. Internet wrzał, że Skra grała słabo. Ale nie w każdym meczu, a Gdańszczanie GRALI. Przyszedł czas na finał Pucharu Polski. W sobotę Lotos Trefl znów pokonał Skrę (jak zwykle porażka przypisywana jest słabej dyspozycji Skry), a w niedzielę po pięknym meczu Gdańszczanie wygrali Puchar! Dla odmiany zwycięstwo przypisywane jest słabej dyspozycji Resovii, która po walce przegrała 3-1. Piękny mecz był, w niedzielę świetna atmosfera i emocje! Radość drużyny i całego sztabu - nie do opisania. Sezon się kończy, ale jeszcze zostały kolejne mecze z Resovią i oby choć jeden z nich był wygrany :) Po raz kolejny będę trzymać kciuki za walkę, za dobrą grę.
Na ściance z kolei pomalutku wracam do jako takiej formy (nadal jest kulista, ale zaczynam się toczyć). Mniej się męczę, mniej koślawo ruchy wyglądają. Zaczynam znów rzeźbić VI i zaczynam trochę walczyć. Gdybym jeszcze miała z kim częściej chodzić...
Na koniec dodam mały przegląd internetu po wczorajszym zwycięstwie ;)
https://instagram.com/p/1qOlMmTP7Z/
Nie zamierzamy jednak odpoczywać. Zabieramy się do dalszej pracy, ponieważ czeka na nas finał. Już podczas ceremonii kończącej Puchar Polski myślałem o kolejnym starciu z Resovią. Pomimo tego, że mam szczęście i wiele razy wygrałem w mojej karierze, to również znam smak porażki i bardzo chcę uniknąć kolejnej. Nie mamy czasu na świętowanie - stwierdził Andrea Anastasi, trener gdańskiej drużyny.
- Dlaczego? - zapytał z uśmiechem na twarzy Marco Falaschi, rozgrywający Lotosu Trefla.
- Na to będzie czas za około 15 dni. Uwierz mi Marco, że nie mamy zdolności, aby przetrwać polską imprezę, Dlatego lepiej wybrać się na nią po sezonie - dopowiedział włoski szkoleniowiec
Na ściance z kolei pomalutku wracam do jako takiej formy (nadal jest kulista, ale zaczynam się toczyć). Mniej się męczę, mniej koślawo ruchy wyglądają. Zaczynam znów rzeźbić VI i zaczynam trochę walczyć. Gdybym jeszcze miała z kim częściej chodzić...
Na koniec dodam mały przegląd internetu po wczorajszym zwycięstwie ;)
https://instagram.com/p/1qOlMmTP7Z/
Nie zamierzamy jednak odpoczywać. Zabieramy się do dalszej pracy, ponieważ czeka na nas finał. Już podczas ceremonii kończącej Puchar Polski myślałem o kolejnym starciu z Resovią. Pomimo tego, że mam szczęście i wiele razy wygrałem w mojej karierze, to również znam smak porażki i bardzo chcę uniknąć kolejnej. Nie mamy czasu na świętowanie - stwierdził Andrea Anastasi, trener gdańskiej drużyny.
- Dlaczego? - zapytał z uśmiechem na twarzy Marco Falaschi, rozgrywający Lotosu Trefla.
- Na to będzie czas za około 15 dni. Uwierz mi Marco, że nie mamy zdolności, aby przetrwać polską imprezę, Dlatego lepiej wybrać się na nią po sezonie - dopowiedział włoski szkoleniowiec
Dane wycieczki:
Km: | 4.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
targi rowerowe i inne popierdółki
Sobota, 11 kwietnia 2015 | dodano:12.04.2015
Chorość dla odmiany. Mimo to, skoro zrobiło się ciepło choć na ten jeden dzień - wybrałam się rowerem. Targi jak dla mnie lipa. Nic ciekawego po prostu. Chyba były jakieś testy wydolnościowe, ale z racji choroby omijałam je z daleka, by nie kusiło sprawdzić, jak bardzo jest źle. Liczyłam też na obżarstwo na festiwalu food trucków, ale i tu się przeliczyłam. Kosmiczne kolejki do większości bud... Do japońskiej kolejki brak, ale z kolei na to, co chciałam zjeść trzeba było czekać 40 minut. Wzięłam więc co innego i trochę mnie to rozśmieszyło... Wiem, że sushi jest dość drogie, ale za 10 zł malutki rulonik - tym miałam się najeść? W dodatku nie miało to smaku żadnego! Jedyny plus, że wyglądało ładnie. Ot i tyle. Posłuchałam jeszcze okrzyków kiboli (byłam chwilę przed meczem, na który ponoć poszło 36 tysięcy fascynatów jednego z najnudniejszych 'sportów') i pojechałam najpierw po coś do jedzenia, potem do portu. W taką pogodę do kina mało kto chodzi, więc powrót wcześniej niż planowałam. A że był mecz damskiej siatkówki, a bilety po 5-10 zł, to zamiast siedzieć w domu skusiłam się na wyjście. Daleko nie mam, a 5 zł nie majątek. Mecz mnie nie porwał, tylko w jednym secie sopockie atomówki walczyły, a tak to bardzo nierówna gra w ich wykonaniu. Do tego mało dynamiki, zamiast odbić jakieś pacnięcia w piłkę, a nawet zdarzyły się uniki, bo piłka tak szybko leci, jeszcze by siniaka nabiła... ;) Bardzo, ale to bardzo nie podobało mi się sędziowanie. Był to finał pucharu CEV, w którym nie ma wideoweryfikacji, przez co wiele punktów szło nie tam, gdzie trzeba. Sędziowie nie widzieli ewidentnych przejść pod siatką, autów/piłek w boisku, zahaczenia o blok itp itd. Przy 6 ich błędzie zaczęłam się gubić w obliczeniach. LIPA! Męska siatkówka zdecydowanie ciekawsza, a system challenge jest jednak bardzo dobrym pomysłem.
Dane wycieczki:
Km: | 25.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0 | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
ścianka
Piątek, 10 kwietnia 2015 | dodano:10.04.2015
Ciepło się robi, a ja dla odmiany jakaś nie do końca zdrowa. Gardło z jednej strony boli, przy uchu boli i ucho przytkane, zatoki dokuczają... Do tego ostatnio plecy mi zastrajkowały na tyle, że się udałam prywatnie do fizjoterapeuty. Babeczka mnie (boleśnie!) wymasowała, dostałam zestaw ćwiczeń i - żyję! Drugi raz poszłam, poprawiła i - plecy poprawione! Warto wydać trochę kasy, by specjaliści doprowadzili mięśnie do stanu używalnego!
Ściankę już chciałam rzucić ostatnio, bo co się próbowałam umówić, to nikomu nie pasowało, a jak już się umówiłam to w ostatniej chwili odwoływali... ale jak ktoś proponuje, to nie odmawiam. A tym razem w fejsbukowej grupie parę osób się ogłosiło, to i się odezwałam, że mogę iść. I poszłam, powspinałam się w moich fajw tenach i stwierdzam, że są o wiele lepsze, niż scarpy. Wspinaczkowo szału nie było. To nie ten poziom, by walczyć. Ale towarzysko całkiem ok. A rowerowo te 2 km odległości to w ogóle ok, bo CIEPŁO dość. Może nie tak serio ciepło, bo tu mało kiedy tak jest, ale nie było najgorzej.
Ściankę już chciałam rzucić ostatnio, bo co się próbowałam umówić, to nikomu nie pasowało, a jak już się umówiłam to w ostatniej chwili odwoływali... ale jak ktoś proponuje, to nie odmawiam. A tym razem w fejsbukowej grupie parę osób się ogłosiło, to i się odezwałam, że mogę iść. I poszłam, powspinałam się w moich fajw tenach i stwierdzam, że są o wiele lepsze, niż scarpy. Wspinaczkowo szału nie było. To nie ten poziom, by walczyć. Ale towarzysko całkiem ok. A rowerowo te 2 km odległości to w ogóle ok, bo CIEPŁO dość. Może nie tak serio ciepło, bo tu mało kiedy tak jest, ale nie było najgorzej.
Dane wycieczki:
Km: | 4.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
port i decathlon
Środa, 25 marca 2015 | dodano:25.03.2015
Zamarzłam absolutnie totalnie. Miało być 13 stopni mówili... miało być słonecznie mówili... A było pochmurno i ok 5 stopni :( uroki nadmorskiej wiosny... Zimno przenikliwe, więc 2 pary spodni, termo koszulka, sweter, kurtka, rękawiczki i buff. I co? I ręce skostniałe boleśnie, w uszy zimno. Wracając zajechałam do Decathlonu, a tam nowości - oczojebne pomarańczowe kaski (fajny kolor!)
(foto z facebooka https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC?fref=nf )
Kurtki przeciwdeszczowe rowerowe damskie - żółte. Mierzyć mi się nie chciało, ale jeśli są lepiej skrojone niż poprzednie badziewie - to do rozważenia zakup.
Moim celem wizyty był jednak zakup gumowej taśmy do rehabilitacji:
Przepłaciłam, ale trudno, przynajmniej mam ją już, a nie za tydzień. Ćwiczyć wprawdzie dziś i tak nie byłam w stanie z powodu obolałości :D ale może jutro...
(foto z facebooka https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC?fref=nf )
Kurtki przeciwdeszczowe rowerowe damskie - żółte. Mierzyć mi się nie chciało, ale jeśli są lepiej skrojone niż poprzednie badziewie - to do rozważenia zakup.
Moim celem wizyty był jednak zakup gumowej taśmy do rehabilitacji:
Przepłaciłam, ale trudno, przynajmniej mam ją już, a nie za tydzień. Ćwiczyć wprawdzie dziś i tak nie byłam w stanie z powodu obolałości :D ale może jutro...
Dane wycieczki:
Km: | 12.50 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
ścianka
Niedziela, 22 marca 2015 | dodano:22.03.2015
Ścianka, ścianeczka. Zgrzewka, rozgrzewka, bo na dworze zimno. Piątka, piąteczka a potem biała prawie szósteczka. I mimo bloków poszła! Następna już nie poszła, co mnie rozbawiło, ale i zdziwiło. Dzień nie na tą drogę - mówi się trudno, idzie się dalej/wyżej. Trochę się poobijałam, raczej proste drogi robiłam, brak chwytów na jednej z moich ulubionych VI stwierdziłam. Ukradł ktoś albo tasiemkę urwał... A taka fajna droga była... Porządki na połogu robili i tak zrobili, że mi 3 drogi popsuli. Ręka daje radę, ale zmęczona to i nie męczyłam bardziej. Plecy rozruszane, to i nieco lepiej z nimi. Ale dalej popsute, choć inaczej niż wcześniej.
Dane wycieczki:
Km: | 6.50 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
ścianka i port
Piątek, 20 marca 2015 | dodano:21.03.2015
Formy brak, plecy zmęczone dokuczają. Wspin ostatnio słabo, bo po kontuzji wracam pomału (to rozumiem), ale też znów problemy ze znalezieniem partnerów (buu) i niechęć, zmęczenie wiecznie. Trzeba się przeorganizować i zacząć częściej chodzić, bo tak to bez sensu trochę. Rower na szczęście nie czuję, by pogłębiał ból pleców :) Tylko zmęczenia dodaje, bo od dawna za dużo nie jeżdżę. Ale chęci są, będzie dobrze.
Dane wycieczki:
Km: | 19.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |