Informacje

  • Przejechane kilometry: 26402.23 km
  • Czas na rowerze: 30d 18h 43m
  • Prędkość średnia: 16.64 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy magdullah.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Flag Counter

port

Środa, 6 maja 2015 | dodano:06.05.2015
Dane wycieczki:
Km:17.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

na herbę

Wtorek, 5 maja 2015 | dodano:05.05.2015
Na herbę do takiej co to się usiłuje rozpakować, a gruba szyja ma to w tyłku. Potem zakupy i mała sakwa okazała się za mała.  Dane wycieczki:
Km:4.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

Rzewnica-Chojnice

Niedziela, 3 maja 2015 | dodano:04.05.2015
W sobotę prawie wszyscy pojechali na wycieczkę, a ja się snułam po okolicy. Obfotografowałam pobliską ruinkę w celach wkręcenia paru osób ;) przespacerowałam się Bukową Doliną. 


Poza tym odpoczywałam i się byczyłam. 
W niedzielę przyszedł czas powrotu. Mimo nieodpuszczającego zmęczenia i małej radości z jeżdżenia rowerem, postanowiłam do Chojnic dojechać na 2 kółkach, ale sama. Lubię jeździć sama. Nie zaprzątam sobie wtedy głowy niepotrzebnymi myślami, jadę naprawdę swoim i tylko swoim tempem i rytmem. 
Wracałam prawie tą samą trasą. Znów spotkałam rodzinę Memorków - tym razem jechali już autem, z rowerami na dachu. 

Znów walczyłam z wmordewindem i własnymi słabościami. W fatalnie oznakowanych Chojnicach zrobiłam niezłą pętelkę, zanim trafiłam na dworzec. Patrzę na zegarek, a tu jeden pociąg odjechał minutę temu, drugi odjeżdża za 3 minuty. Wpadam na peron, a tam zamiast komfortowego szynobusu, jakiś mega wysokopodłogowy stary kloc... Trudno. W tłoku, z opryskliwą kierowniczką, ale dojechałam. 
I znów się wybiorę kiedyś na rower, bo rower z sakwami to... 
Dane wycieczki:
Km:56.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

Chojnice - Rzewnica

Piątek, 1 maja 2015 | dodano:04.05.2015
Pierwszy wyjazd z sakwami od bardzo dawna. Plecy niestety nadal mam niezreperowane, więc rowerem zbytnio nie jeżdżę. Ale skusiłam się na wypad - mało km, asfalt. Rano stawiłam się na pociąg w kierunku Tczewa i potem Chojnic. 

Niestety ezt (nieco inny niż na zdjęciu ;) ) zapchany. W Tczewie przesiadka do turbo załadowanego szynobusu... Ludzie nie mieli już gdzie wsiadać... Brawo PKP. 
W Chojnicach na powitanie leje. Trudno, trzeba deszcz przeczekać i jechać. Ratuję się cienkimi, foliowymi rękawiczkami - polecam ;)

 Po kilku kilometrach macham do trójki rowerzystów - mama i dwójka synów. Chwilę później okazuje się, że z tyłu jedzie Memorek, więc zatrzymujemy się na pogawędkę. 

Zaczyna lać, więc znów przeczekujemy - tym razem pod drzewem. Mniej więcej od tej pory (tak, już!) dopada mnie kryzys. Mięśnie nie chcą pracować, jedzie się ciężko, głowa nie pomaga, a pogoda szczególnie nie pomaga - wieje w twarz, co chwilę leje. Fragment trasy stanowiła leśna droga - całkiem równa, więc plecy wytrzymały, choć pobolewały... całe :( 

Na koniec jeszcze kwiatek w postaci bruku, ale na szczęście z piaszczystą ścieżką obok. 

Dojechałam. Rower chciałam natychmiast sprzedać, bo bolały i ręce i nogi i całe plecy. Trudno, tak to bywa. 

Dane wycieczki: Uczestnicy
Km:48.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

ścianka

Poniedziałek, 20 kwietnia 2015 | dodano:20.04.2015
Co za sezon! Nigdy wcześniej nie byłam na meczu! Poszłam raz, drugi i przepadłam - niesamowita atmosfera, emocje i piękne widowiska! Od jesieni śledzę wyczyny siatkarskie Lotosu Trefla Gdańsk. W zeszłym sezonie drużyna zajęła 10 miejsce w PlusLidze. W kończącym się sezonie klub zatrudnił Andreę Anastasiego, który zbudował drużynę praktycznie od zera. Cel był jasny - walka o 7, może 5 miejsce. A tu niespodzianka, bo udało się pokonać Asseco Resovię, a ze Skrą przegrali w tie breaku, który zakończył się wynikiem 16:14, a po sezonie zasadniczym zajęli 3 miejsce - nie wypełniając tym samym założeń sprzed sezonu ;) W półfinale pokonali Skrę. Internet wrzał, że Skra grała słabo. Ale nie w każdym meczu, a Gdańszczanie GRALI. Przyszedł czas na finał Pucharu Polski. W sobotę Lotos Trefl znów pokonał Skrę (jak zwykle porażka przypisywana jest słabej dyspozycji Skry), a w niedzielę po pięknym meczu Gdańszczanie wygrali Puchar! Dla odmiany zwycięstwo przypisywane jest słabej dyspozycji Resovii, która po walce przegrała 3-1. Piękny mecz był, w niedzielę świetna atmosfera i emocje! Radość drużyny i całego sztabu - nie do opisania. Sezon się kończy, ale jeszcze zostały kolejne mecze z Resovią i oby choć jeden z nich był wygrany :) Po raz kolejny będę trzymać kciuki za walkę, za dobrą grę. 
Na ściance z kolei pomalutku wracam do jako takiej formy (nadal jest kulista, ale zaczynam się toczyć). Mniej się męczę, mniej koślawo ruchy wyglądają. Zaczynam znów rzeźbić VI i zaczynam trochę walczyć. Gdybym jeszcze miała z kim częściej chodzić... 
Na koniec dodam mały przegląd internetu po wczorajszym zwycięstwie ;) 
https://instagram.com/p/1qOlMmTP7Z/



Nie zamierzamy jednak odpoczywać. Zabieramy się do dalszej pracy, ponieważ czeka na nas finał. Już podczas ceremonii kończącej Puchar Polski myślałem o kolejnym starciu z Resovią. Pomimo tego, że mam szczęście i wiele razy wygrałem w mojej karierze, to również znam smak porażki i bardzo chcę uniknąć kolejnej. Nie mamy czasu na świętowanie - stwierdził Andrea Anastasi, trener gdańskiej drużyny.
- Dlaczego? - zapytał z uśmiechem na twarzy Marco Falaschi, rozgrywający Lotosu Trefla.
- Na to będzie czas za około 15 dni. Uwierz mi Marco, że nie mamy zdolności, aby przetrwać polską imprezę, Dlatego lepiej wybrać się na nią po sezonie - dopowiedział włoski szkoleniowiec


Dane wycieczki:
Km:4.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

targi rowerowe i inne popierdółki

Sobota, 11 kwietnia 2015 | dodano:12.04.2015
Chorość dla odmiany. Mimo to, skoro zrobiło się ciepło choć na ten jeden dzień - wybrałam się rowerem. Targi jak dla mnie lipa. Nic ciekawego po prostu. Chyba były jakieś testy wydolnościowe, ale z racji choroby omijałam je z daleka, by nie kusiło sprawdzić, jak bardzo jest źle. Liczyłam też na obżarstwo na festiwalu food trucków, ale i tu się przeliczyłam. Kosmiczne kolejki do większości bud... Do japońskiej kolejki brak, ale z kolei na to, co chciałam zjeść trzeba było czekać 40 minut. Wzięłam więc co innego i trochę mnie to rozśmieszyło... Wiem, że sushi jest dość drogie, ale za 10 zł malutki rulonik - tym miałam się najeść? W dodatku nie miało to smaku żadnego! Jedyny plus, że wyglądało ładnie. Ot i tyle. Posłuchałam jeszcze okrzyków kiboli (byłam chwilę przed meczem, na który ponoć poszło 36 tysięcy fascynatów jednego z najnudniejszych 'sportów') i pojechałam najpierw po coś do jedzenia, potem do portu. W taką pogodę do kina mało kto chodzi, więc powrót wcześniej niż planowałam. A że był mecz damskiej siatkówki, a bilety po 5-10 zł, to zamiast siedzieć w domu skusiłam się na wyjście. Daleko nie mam, a 5 zł nie majątek. Mecz mnie nie porwał, tylko w jednym secie sopockie atomówki walczyły, a tak to bardzo nierówna gra w ich wykonaniu. Do tego mało dynamiki, zamiast odbić jakieś pacnięcia w piłkę, a nawet zdarzyły się uniki, bo piłka tak szybko leci, jeszcze by siniaka nabiła... ;) Bardzo, ale to bardzo nie podobało mi się sędziowanie. Był to finał pucharu CEV, w którym nie ma wideoweryfikacji, przez co wiele punktów szło nie tam, gdzie trzeba. Sędziowie nie widzieli ewidentnych przejść pod siatką, autów/piłek w boisku, zahaczenia o blok itp itd. Przy 6 ich błędzie zaczęłam się gubić w obliczeniach. LIPA! Męska siatkówka zdecydowanie ciekawsza, a system challenge jest jednak bardzo dobrym pomysłem.  Dane wycieczki:
Km:25.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:18.0 Podjazdy:mRower:Czołg

ścianka

Piątek, 10 kwietnia 2015 | dodano:10.04.2015
Ciepło się robi, a ja dla odmiany jakaś nie do końca zdrowa. Gardło z jednej strony boli, przy uchu boli i ucho przytkane, zatoki dokuczają... Do tego ostatnio plecy mi zastrajkowały na tyle, że się udałam prywatnie do fizjoterapeuty. Babeczka mnie (boleśnie!) wymasowała, dostałam zestaw ćwiczeń i - żyję! Drugi raz poszłam, poprawiła i - plecy poprawione! Warto wydać trochę kasy, by specjaliści doprowadzili mięśnie do stanu używalnego! 
Ściankę już chciałam rzucić ostatnio, bo co się próbowałam umówić, to nikomu nie pasowało, a jak już się umówiłam to w ostatniej chwili odwoływali... ale jak ktoś proponuje, to nie odmawiam. A tym razem w fejsbukowej grupie parę osób się ogłosiło, to i się odezwałam, że mogę iść. I poszłam, powspinałam się w moich fajw tenach i stwierdzam, że są o wiele lepsze, niż scarpy. Wspinaczkowo szału nie było. To nie ten poziom, by walczyć. Ale towarzysko całkiem ok. A rowerowo te 2 km odległości to w ogóle ok, bo CIEPŁO dość. Może nie tak serio ciepło, bo tu mało kiedy tak jest, ale nie było najgorzej.  Dane wycieczki:
Km:4.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

port i decathlon

Środa, 25 marca 2015 | dodano:25.03.2015
Zamarzłam absolutnie totalnie. Miało być 13 stopni mówili... miało być słonecznie mówili... A było pochmurno i ok 5 stopni :( uroki nadmorskiej wiosny... Zimno przenikliwe, więc 2 pary spodni, termo koszulka, sweter, kurtka, rękawiczki i buff. I co? I ręce skostniałe boleśnie, w uszy zimno. Wracając zajechałam do Decathlonu, a tam nowości - oczojebne pomarańczowe kaski (fajny kolor!) 

(foto z facebooka https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC?fref=nf )
Kurtki przeciwdeszczowe rowerowe damskie - żółte. Mierzyć mi się nie chciało, ale jeśli są lepiej skrojone niż poprzednie badziewie - to do rozważenia zakup. 
Moim celem wizyty był jednak zakup gumowej taśmy do rehabilitacji: 

Przepłaciłam, ale trudno, przynajmniej mam ją już, a nie za tydzień. Ćwiczyć wprawdzie dziś i tak nie byłam w stanie z powodu obolałości :D ale może jutro...  Dane wycieczki:
Km:12.50 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

ścianka

Niedziela, 22 marca 2015 | dodano:22.03.2015
Ścianka, ścianeczka. Zgrzewka, rozgrzewka, bo na dworze zimno. Piątka, piąteczka a potem biała prawie szósteczka. I mimo bloków poszła! Następna już nie poszła, co mnie rozbawiło, ale i zdziwiło. Dzień nie na tą drogę - mówi się trudno, idzie się dalej/wyżej. Trochę się poobijałam, raczej proste drogi robiłam, brak chwytów na jednej z moich ulubionych VI stwierdziłam. Ukradł ktoś albo tasiemkę urwał... A taka fajna droga była... Porządki na połogu robili i tak zrobili, że mi 3 drogi popsuli. Ręka daje radę, ale zmęczona to i nie męczyłam bardziej. Plecy rozruszane, to i nieco lepiej z nimi. Ale dalej popsute, choć inaczej niż wcześniej.  Dane wycieczki:
Km:6.50 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

ścianka i port

Piątek, 20 marca 2015 | dodano:21.03.2015
Formy brak, plecy zmęczone dokuczają. Wspin ostatnio słabo, bo po kontuzji wracam pomału (to rozumiem), ale też znów problemy ze znalezieniem partnerów (buu) i niechęć, zmęczenie wiecznie. Trzeba się przeorganizować i zacząć częściej chodzić, bo tak to bez sensu trochę. Rower na szczęście nie czuję, by pogłębiał ból pleców :) Tylko zmęczenia dodaje, bo od dawna za dużo nie jeżdżę. Ale chęci są, będzie dobrze.  Dane wycieczki:
Km:19.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czołg

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl