Wpisy archiwalne w kategorii
wyprawka slajdowa 2014
Dystans całkowity: | 158.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 09:44 |
Średnia prędkość: | 16.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.20 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 52.87 km i 3h 14m |
Więcej statystyk |
Gostycyn->Mylof->Męcikał
Niedziela, 9 lutego 2014 | dodano:17.02.2014Kategoria wyprawka slajdowa 2014
Ostatni dzień zimowego wypadu rozpoczęliśmy wspólnym śniadaniem.
(wino i piwo nie wchodziły w skład posiłku :D )
Miło było, ale czas się zbierać. Ruszyłam z Turystą w kierunku Tucholi.
Tuż za Tucholą Turysta pojechał w kierunku Czerska, a ja tą samą trasą, co dwa dni wcześniej - do Rytla.
Pogoda jak i w ciągu całego weekendu - cudowna, tym razem też wiatr w plecy głównie. Widoczki też sympatyczne, choć już znane - nie sprzed dwóch dni a z poprzednich wypadów w Bory Tucholskie. Uwielbiam te okolice!
Nad Wielkim Kanałem Brdy, czyli w okolicach, gdzie przez mostek odnalazłam w piątek asfalt okazało się, że w dzień widać jednak sporo więcej. Masa drzew była tam pogryziona przez bobry! O dziwo - tylko te od strony drogi!
Tu widać jak blisko są tam drzewa od drogi:
No i mostek, którym się przeprawiałam. Jeszcze w piątek pod mostkiem był sam lód, a tu - woda, na mostku odkryte spod śniegu, ale nadal śliskie deski.
Z Rytla skręciłam w kierunku Mylofu. Kusiło mnie bardzo, by zajść na pstrąga, ale niezbyt pusty żołądek wygrał i stanęło na kanapce w miejscu postoju dla rowerzystów. Do tego nie wiedziałam, o której dokładnie mam pociąg z Męcikału, więc nie chciałam się spóźnić i czekać potem np półtorej godziny.
Dalej postanowiłam skręcić w las i zaznać jeszcze trochę jazdy terenowej. Droga okazała się dość przyjemna, ale i nieco wymagająca - i śnieg i lód i błoto i woda. Trek sprawował się bardzo dobrze, zaliczyłam tylko 0,5 upadku, czyli rower poleciał, a ja się wyratowałam :) Poskutkowało to lekkim naciągnięciem pachwiny, ale po dawnej kontuzji mam to miejsce dość podatne na naciągnięcia.
Do Męcikału dojechałam 20 minut przed odjazdem pociągu - idealnie! Zauważyłam jeszcze przykrą niespodziankę wzdłuż drogi 235. Otóż powstała tam droga dla rowerów, a na szosie stanął zakaz ruchu rowerów. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że droga jest trasą leśną, krętą i miejscami bardzo(!!!) stromą. Nie wiem, czy latem z sakwami podjechałabym podjazd, który widziałam. Zimą w ogóle nie ma możliwości poruszania się po tej ścieżynce bo jest pokryta lodem... Brawo nadgorliwcom...
Wypad zakończony. Humor poprawiony, było cudownie. Oby częściej i więcej.
(wino i piwo nie wchodziły w skład posiłku :D )
Miło było, ale czas się zbierać. Ruszyłam z Turystą w kierunku Tucholi.
Tuż za Tucholą Turysta pojechał w kierunku Czerska, a ja tą samą trasą, co dwa dni wcześniej - do Rytla.
Pogoda jak i w ciągu całego weekendu - cudowna, tym razem też wiatr w plecy głównie. Widoczki też sympatyczne, choć już znane - nie sprzed dwóch dni a z poprzednich wypadów w Bory Tucholskie. Uwielbiam te okolice!
Nad Wielkim Kanałem Brdy, czyli w okolicach, gdzie przez mostek odnalazłam w piątek asfalt okazało się, że w dzień widać jednak sporo więcej. Masa drzew była tam pogryziona przez bobry! O dziwo - tylko te od strony drogi!
Tu widać jak blisko są tam drzewa od drogi:
No i mostek, którym się przeprawiałam. Jeszcze w piątek pod mostkiem był sam lód, a tu - woda, na mostku odkryte spod śniegu, ale nadal śliskie deski.
Z Rytla skręciłam w kierunku Mylofu. Kusiło mnie bardzo, by zajść na pstrąga, ale niezbyt pusty żołądek wygrał i stanęło na kanapce w miejscu postoju dla rowerzystów. Do tego nie wiedziałam, o której dokładnie mam pociąg z Męcikału, więc nie chciałam się spóźnić i czekać potem np półtorej godziny.
Dalej postanowiłam skręcić w las i zaznać jeszcze trochę jazdy terenowej. Droga okazała się dość przyjemna, ale i nieco wymagająca - i śnieg i lód i błoto i woda. Trek sprawował się bardzo dobrze, zaliczyłam tylko 0,5 upadku, czyli rower poleciał, a ja się wyratowałam :) Poskutkowało to lekkim naciągnięciem pachwiny, ale po dawnej kontuzji mam to miejsce dość podatne na naciągnięcia.
Do Męcikału dojechałam 20 minut przed odjazdem pociągu - idealnie! Zauważyłam jeszcze przykrą niespodziankę wzdłuż drogi 235. Otóż powstała tam droga dla rowerów, a na szosie stanął zakaz ruchu rowerów. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że droga jest trasą leśną, krętą i miejscami bardzo(!!!) stromą. Nie wiem, czy latem z sakwami podjechałabym podjazd, który widziałam. Zimą w ogóle nie ma możliwości poruszania się po tej ścieżynce bo jest pokryta lodem... Brawo nadgorliwcom...
Wypad zakończony. Humor poprawiony, było cudownie. Oby częściej i więcej.
Dane wycieczki:
Km: | 56.60 | Czas: | 03:22 | km/h: | 16.81 | ||||
Pr. maks.: | 39.60 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg | Uczestnicy
wycieczka wyprawkowa Gostycyn->Bysław->Tuchola->Gostycyn
Sobota, 8 lutego 2014 | dodano:17.02.2014Kategoria wyprawka slajdowa 2014
Rano najpierw wygłaskiwanie kotów, bo mam niedobór przy moim niedotykalskim gamoniu ;)
Po czym wyjazd - kawałeczek asfaltem i dalej skrótem leśnym.
Po drodze oczywiście sympatyczny sklepostop z herbatką, słodyczami (walczyłam, by ich nie zjeść z racji diety, ale częściowo poległam...) i lokalną prasą.
Zajechaliśmy też do Gołąbka, bo chciałam wszystkim pokazać sympatyczne pole namiotowe PTTK.
Jest to miejsce głównie dla kajakarzy, bo nad samą Brdą, ze stojakami na kajaki. Ale i dla rowerzystów jest dobre. Kilka wiat z ławkami i stołami, miejsce na ognisko, grilla, porządny budynek z wc i prysznicami. Cena ok 13zł. No i położenie - blisko drogi, ale nie przy samej drodze, kawałek od miejscowości, nad samą Brdą. http://polanadbrda.eu/
Po zakupach w Tucholi powrót kolejnym skrótem :) Tym razem oprócz śniegu i lodu, więcej było zasysającego błota.
W drzwiach agroturystyki powitała nas gospodyni, wręczając wszystkim jeszcze ciepłą i przepyszną drożdżówkę :) Wieczorem najpierw gotowaliśmy wspólnie zupę pomidorową, placki ziemniaczane, sos pieczarkowy i surówkę, potem były slajdy, a pomiędzy jeszcze deser w postaci naleśników. Było pysznie i niezwykle wesoło! :)
Po czym wyjazd - kawałeczek asfaltem i dalej skrótem leśnym.
Po drodze oczywiście sympatyczny sklepostop z herbatką, słodyczami (walczyłam, by ich nie zjeść z racji diety, ale częściowo poległam...) i lokalną prasą.
Zajechaliśmy też do Gołąbka, bo chciałam wszystkim pokazać sympatyczne pole namiotowe PTTK.
Jest to miejsce głównie dla kajakarzy, bo nad samą Brdą, ze stojakami na kajaki. Ale i dla rowerzystów jest dobre. Kilka wiat z ławkami i stołami, miejsce na ognisko, grilla, porządny budynek z wc i prysznicami. Cena ok 13zł. No i położenie - blisko drogi, ale nie przy samej drodze, kawałek od miejscowości, nad samą Brdą. http://polanadbrda.eu/
Po zakupach w Tucholi powrót kolejnym skrótem :) Tym razem oprócz śniegu i lodu, więcej było zasysającego błota.
W drzwiach agroturystyki powitała nas gospodyni, wręczając wszystkim jeszcze ciepłą i przepyszną drożdżówkę :) Wieczorem najpierw gotowaliśmy wspólnie zupę pomidorową, placki ziemniaczane, sos pieczarkowy i surówkę, potem były slajdy, a pomiędzy jeszcze deser w postaci naleśników. Było pysznie i niezwykle wesoło! :)
Dane wycieczki:
Km: | 53.50 | Czas: | 03:18 | km/h: | 16.21 | ||||
Pr. maks.: | 46.20 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg | Uczestnicy
Rytel->Gostycyn
Piątek, 7 lutego 2014 | dodano:17.02.2014Kategoria wyprawka slajdowa 2014
Wyjazd po pracy, najpierw komfortowym szynobusem do Rytla, dalej po ciemku Trekusiem. Jechało się nieźle, jeszcze nie miałam okazji tak długo jechać za miastem po ciemku i to sama. Blachosmrodziarze bardzo uważnie mnie wymijali i wyprzedzali, tylko kilku za późno zmieniło długie światła na mniej rażące. Widoczność dobra, lampka mactronic noise 300 sprawdza się nieźle, do tego miałam czołówkę, by w razie potrzeby oświetlać sobie to, co po bokach. Włączałam ją tylko na postoje, albo jak miałam skręcać.
Z Rytla wyjechałam na Zapędowo, początkowo gubiąc asfalt - wbiłam się w lodowo-śnieżną breję. Na szczęście usłyszałam dźwięk samochodu jadącego po asfalcie i boczną drogą dostałam się przez mostek na Wielkim Kanale Brdy do asfaltu. Dalej już tylko czarną nawierzchnią, choć miejscami czarne były tylko koleiny.
Wieczór dość ciepły, więc łapawice zostały w sakwie, a jedynie założyłam ochraniacze na buty, bo zabrałam niskie trekingi, które mają dość przewiewny materiał z wierzchniej strony. Jechało się na tyle dobrze, że zapędziłam się do...
Dojechałam po 3 godzinach z kawałeczkiem, a na miejscu... zastałam tylko Księgowych, którzy byli już dużo wcześniej. A myślałam, że będę ostatnia :) Wieczorem rozmowy, piwko i pierwsze slajdy... :)
Z Rytla wyjechałam na Zapędowo, początkowo gubiąc asfalt - wbiłam się w lodowo-śnieżną breję. Na szczęście usłyszałam dźwięk samochodu jadącego po asfalcie i boczną drogą dostałam się przez mostek na Wielkim Kanale Brdy do asfaltu. Dalej już tylko czarną nawierzchnią, choć miejscami czarne były tylko koleiny.
Wieczór dość ciepły, więc łapawice zostały w sakwie, a jedynie założyłam ochraniacze na buty, bo zabrałam niskie trekingi, które mają dość przewiewny materiał z wierzchniej strony. Jechało się na tyle dobrze, że zapędziłam się do...
Dojechałam po 3 godzinach z kawałeczkiem, a na miejscu... zastałam tylko Księgowych, którzy byli już dużo wcześniej. A myślałam, że będę ostatnia :) Wieczorem rozmowy, piwko i pierwsze slajdy... :)
Dane wycieczki:
Km: | 48.50 | Czas: | 03:04 | km/h: | 15.82 | ||||
Pr. maks.: | 34.50 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |