praca
Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano:01.05.2013
Dane wycieczki:
Km: | 8.50 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | biało-czerwona strzała miejska |
praca
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | dodano:30.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 7.20 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | biało-czerwona strzała miejska |
Buczyniec - Dzierzgoń - Malbork - Tczew - Gdańsk
Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano:29.04.2013
Od rana plan był taki, by wyruszyć w kierunku powrotnym, ale bez ściśle określonego, dokąd jedziemy. Najpierw przebijaliśmy się przez jakże dziurawe asfalty dróg w większości wojewódzkich przez Dziśnity (wcześniej oglądałam tam dwór, więc tym razem bez przystanku), Rychliki (standardowy popas pod sklepem), Kwietniewo i dalej po Dzierzgoń. Ruch znikomy, ale przy tak okropnej nawierzchni nic dziwnego. Gorzej, że i nogi nie chciały współpracować, więc jechało się dość słabo.
W Dzierzgoniu zaintrygowana tablicą informującą o szlaku zamków gotyckich, proponuję postój. Wdrapuję się na wzgórze zamkowe, a tam ruiny, plac zabaw, miejsce na grilla, stoły do gier planszowych i amfiteatr. Zamek położenie miał tam wspaniałe. Wzgórze jest najwyższym punktem w okolicy, całe miasto z niego widać.
Dalej ruszamy kolejną drogą wojewódzką w kierunku Malborka. Tu już nawierzchnia w zdecydowanie lepszym stanie, więc i ruch się wzmaga. Ale momentami jedzie się całkiem nieźle. W większości jednak marudzę a to że wszystko boli, a to że wolno się jedzie i niefajnie, a to że kondycji brak... Sama z sobą bym nie wytrzymała, więc szacun, że Olo wytrzymał.
W Malborku nachodzi mnie okropna i niewytłumaczalna chęć na McDonalda... Ale 'miły' pan ochroniarz nie pozwolił nam postawić rowerów obok stolika (na zewnątrz oczywiście), więc szybko ewakuujemy się dalej i obiad konsumujemy w barze pod chmurką pod murami zamku.
Tu zastanawiamy się, co dalej... Olo sprawdza pociągi, ja liczę, ile km zostało do Tczewa i do Gdańska. Niestety na wyjeździe z Malborka dostajemy wstrętny wmordewind. Morale spada, znów nie chce mi się, marudzę, choć chyba już bardziej pod nosem. Ale po jakimś czasie skręcamy i - w końcu! wiatr zaczął pomagać. Do Wisły dojeżdżamy więc błyskawicznie, a głód kilometrów mi w końcu rośnie. Ale jednocześnie rozbolały mnie mięśnie uda, więc na zabytkowych mostach usiłuję się rozciągać, by się nie uszkodzić.
W Tczewie siadamy na bulwarze, gdzie swoją drogą podoba mi się zagospodarowanie terenu. Od placów zabaw, przez ławki i ścieżki dla pieszych i rowerów po różne rampy dla spragnionych ewolucji np na rolkach. Wszystko przy brzegu Wisły, przy zabytkowych mostach. Spoglądamy tam na mapę i proponuję, abyśmy pojechali kawałek w kierunku Gdańska zobaczyć, czy znów wiatr da nam w kość. W końcu do pociągu jeszcze sporo czasu, więc spokojnie zdążylibyśmy wrócić. Ale jechało się na tyle dobrze, że pognaliśmy na północ. Rozciąganie uda przyniosło efekt, a na liczniku pokazywała się zwykle 20. Olo większość czasu mnie holował, dzięki czemu jechało się lekko i przyjemnie. Tym samym dojechaliśmy do Gdańska, a mi pękła pierwsza setka w tym roku. A nawet 131 i to z sakwami, choć dość lekkimi.
Album z całego wypadu
W Dzierzgoniu zaintrygowana tablicą informującą o szlaku zamków gotyckich, proponuję postój. Wdrapuję się na wzgórze zamkowe, a tam ruiny, plac zabaw, miejsce na grilla, stoły do gier planszowych i amfiteatr. Zamek położenie miał tam wspaniałe. Wzgórze jest najwyższym punktem w okolicy, całe miasto z niego widać.
Dalej ruszamy kolejną drogą wojewódzką w kierunku Malborka. Tu już nawierzchnia w zdecydowanie lepszym stanie, więc i ruch się wzmaga. Ale momentami jedzie się całkiem nieźle. W większości jednak marudzę a to że wszystko boli, a to że wolno się jedzie i niefajnie, a to że kondycji brak... Sama z sobą bym nie wytrzymała, więc szacun, że Olo wytrzymał.
W Malborku nachodzi mnie okropna i niewytłumaczalna chęć na McDonalda... Ale 'miły' pan ochroniarz nie pozwolił nam postawić rowerów obok stolika (na zewnątrz oczywiście), więc szybko ewakuujemy się dalej i obiad konsumujemy w barze pod chmurką pod murami zamku.
Tu zastanawiamy się, co dalej... Olo sprawdza pociągi, ja liczę, ile km zostało do Tczewa i do Gdańska. Niestety na wyjeździe z Malborka dostajemy wstrętny wmordewind. Morale spada, znów nie chce mi się, marudzę, choć chyba już bardziej pod nosem. Ale po jakimś czasie skręcamy i - w końcu! wiatr zaczął pomagać. Do Wisły dojeżdżamy więc błyskawicznie, a głód kilometrów mi w końcu rośnie. Ale jednocześnie rozbolały mnie mięśnie uda, więc na zabytkowych mostach usiłuję się rozciągać, by się nie uszkodzić.
W Tczewie siadamy na bulwarze, gdzie swoją drogą podoba mi się zagospodarowanie terenu. Od placów zabaw, przez ławki i ścieżki dla pieszych i rowerów po różne rampy dla spragnionych ewolucji np na rolkach. Wszystko przy brzegu Wisły, przy zabytkowych mostach. Spoglądamy tam na mapę i proponuję, abyśmy pojechali kawałek w kierunku Gdańska zobaczyć, czy znów wiatr da nam w kość. W końcu do pociągu jeszcze sporo czasu, więc spokojnie zdążylibyśmy wrócić. Ale jechało się na tyle dobrze, że pognaliśmy na północ. Rozciąganie uda przyniosło efekt, a na liczniku pokazywała się zwykle 20. Olo większość czasu mnie holował, dzięki czemu jechało się lekko i przyjemnie. Tym samym dojechaliśmy do Gdańska, a mi pękła pierwsza setka w tym roku. A nawet 131 i to z sakwami, choć dość lekkimi.
Album z całego wypadu
Dane wycieczki:
Km: | 131.00 | Czas: | 07:15 | km/h: | 18.07 | ||||
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek | Uczestnicy
Buczyniec - Drulity - Buczyniec
Sobota, 27 kwietnia 2013 | dodano:29.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 8.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek |
praca i Gronowo - Buczyniec
Piątek, 26 kwietnia 2013 | dodano:29.04.2013
Rano praca, potem pociągiem do Gronowa. Tam z lekko pomagającym wiatrem pognałam w kierunku Krępniewa.
Dalej wiatr się zmienił, nawierzchnia się spsuła, więc zaczęłam kląć... Za to spotkałam trochę zwierząt, między innymi czaple
(to małe lecące...)
bociany
(znów małe, lecące)
Ale też tuż przed rowerem przebiegły mi sarny na przykład :)
Wieczór chłodny i wilgotny, przez co ładne kolory na horyzoncie się pojawiały
Zdjęcia z kompakta oldschoolowego, więc marniutkie ;)
Album z całego wypadu
Dalej wiatr się zmienił, nawierzchnia się spsuła, więc zaczęłam kląć... Za to spotkałam trochę zwierząt, między innymi czaple
(to małe lecące...)
bociany
(znów małe, lecące)
Ale też tuż przed rowerem przebiegły mi sarny na przykład :)
Wieczór chłodny i wilgotny, przez co ładne kolory na horyzoncie się pojawiały
Zdjęcia z kompakta oldschoolowego, więc marniutkie ;)
Album z całego wypadu
Dane wycieczki:
Km: | 41.00 | Czas: | 00:02 | km/h: | 1230.00 | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek |
praca i port
Czwartek, 25 kwietnia 2013 | dodano:29.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 22.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | biało-czerwona strzała miejska |
praca i Gdynia
Środa, 24 kwietnia 2013 | dodano:25.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 30.76 | Czas: | 01:39 | km/h: | 18.64 | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | biało-czerwona strzała miejska |
praca i port
Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano:23.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 22.10 | Czas: | 01:05 | km/h: | 20.40 | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek |
praca
Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano:22.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 7.20 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek |
port
Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano:21.04.2013
Dane wycieczki:
Km: | 19.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | biało-czerwona strzała miejska |