Jez. Głębokie - Słupsk
Niedziela, 17 kwietnia 2016 | dodano:23.04.2016
Koszmarny powrót... Od samego początku nie mogłam się rozgrzać, nawet na podjeździe. Dostawałam zadyszki, więc nie mogłam kręcić szybciej ani nic z tych rzeczy. Fatalnie, bo mocno opóźniałam grupę, a mieliśmy zdążyć na pociąg... Olo pchał mnie na podjazdach, a czasem i na płaskim. Jakoś dojechałam... Jak przestało padać to nawet momentami jechałam prawie jak człowiek.
Nogi to mi tak zmarzły, że jednej stopy wcale nie czułam, w drugiej palce zesztywniały. Pchałam więc te bezwładne kołki w dół by naciskać na pedały i choć trochę w przód się posuwać... W SKM było w miarę ciepło, ale zanim mi nogi odtajały, to trochę potrwało, no i bolało...
Nigdy więcej jazdy w taką pogodę. Może się ktoś śmiać (proszę bardzo), ale to zupełnie nie dla mnie, zero przyjemności, tylko męczarnia. Lepsze ciuchy chyba niewiele by zmieniły. Jedynie buty miałam na wylot przemoczone i rękawiczki.
Swoją drogą to nie wiem jak ja w Norwegii dałam radę, bo przecież tam było podobnie jeśli chodzi o pogodę... Jedynie kondycję miałam o niebo lepszą wtedy.
Nogi to mi tak zmarzły, że jednej stopy wcale nie czułam, w drugiej palce zesztywniały. Pchałam więc te bezwładne kołki w dół by naciskać na pedały i choć trochę w przód się posuwać... W SKM było w miarę ciepło, ale zanim mi nogi odtajały, to trochę potrwało, no i bolało...
Nigdy więcej jazdy w taką pogodę. Może się ktoś śmiać (proszę bardzo), ale to zupełnie nie dla mnie, zero przyjemności, tylko męczarnia. Lepsze ciuchy chyba niewiele by zmieniły. Jedynie buty miałam na wylot przemoczone i rękawiczki.
Swoją drogą to nie wiem jak ja w Norwegii dałam radę, bo przecież tam było podobnie jeśli chodzi o pogodę... Jedynie kondycję miałam o niebo lepszą wtedy.
Dane wycieczki:
Km: | 41.70 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj