Kościan - Lubiatówko
Piątek, 29 stycznia 2016 | dodano:01.02.2016
Pociąg jak zwykle spóźniony i to już z Gdyni spóźniony wyjechał. W Kościanie chciałam złapać kesza, ale nic z tego - nie znalazłam. Pewnie za słabo szukałam, bo podpowiedź była wyraźna. Pocisnęłam (ha, ha...) więc do Racotu zobaczyć stadninę. Budynki w większości się rozpadają, jedynie pałac, w którym jest hotel wygląda naprawdę dobrze. Dalej na mostku złapałam pierwszego magnetyka :) Banalnie schowany :) Skręciłam w polną drogę i... zassało mnie po raz pierwszy. Niestety moje oponki totalnie nie sprawdzają się na mokrym błocie. Jechało się nieźle, póki słońce wyglądało to nawet była radość. Ale szybko przyszło zmęczenie, więc radość się ulotniła... Skręciłam jeszcze na wieżę widokową po kesza - złapany szybko, podpowiedź znów ułatwiła. Widok z wieży zapierał dech w piersi - łąki i łąki, wioska w oddali... Do agroturystyki dojechałam pierwsza, więc gospodyni mnie oprowadziła, zajęłam pokój i pojechałam jeszcze do sklepu :)
Dane wycieczki:
Km: | 43.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj