Kościan - kupa gnoju
Piątek, 11 września 2015 | dodano:19.09.2015
Kolejny raz w tym roku podróżuję wygodnym IC relacji Gdynia - Wrocław. Tym razem do Kościana. Na wstępie chwila strachu na dworcu:
(ja) - Dzień dobry, proszę normalny plus rower do Kościana na teraz. Płatność kartą.
(kasjerka) - Ale... przed chwilą nie było wolnych miejsc na ten pociąg, więc nie wiem.
(ja) - #(%@$^*%($#...???
(kasjerka) - Sprawdzę. O, jest. Dziwne.
(ja) - Uff..............
Wsiadłam, zajęłam swoje miejsce, wysłuchałam ryku małego dziecka siedzącego za mną (czy w tym pociągu nie ma przedziałów dla matek z dziećmi?!?) i po stosunkowo krótkim czasie wysiadłam w Kościanie. Tam czeka już na mnie Marzena, czyli Kot. Razem jedziemy w kierunku umówionego miejsca noclegu. Po drodze w sumie nic ciekawego, chwilami kropi, ale jedzie się całkiem miło.
Niestety nie wyrabiamy się przed zmierzchem, więc po ciemku i w towarzystwie deszczu skręcamy do lasu. Tam mijamy wielkie kamperowisko oświetlone lampami solarnymi - wygląda to kosmicznie! Gdy docieramy do punktu gdzie powinno być pole biwakowe ze strony czas w las, znajdujemy tylko... krzaki, niewyraźną ścieżkę i ... krzaki. Chwilę się zastanawiamy, czy tam zostać, czy poszukać lepszego miejsca. Już miałyśmy zostać, ale nagle z mroku lasu wyłania się światełko latarki (albo i 2?). Zamarłyśmy, wyłączyłyśmy nasze lampki, na co i tamte światło zgasło. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, że coś jest nie tak, ale szybko do mnie dotarło, że jesteśmy 2 dziewczynami w środku ciemnego lasu, do wioski kawałek, a te światło to może być... ktokolwiek. Zarządziłyśmy szybki odwrót do najbliższej miejscowości. Stres uderzył mi do głowy, więc w wiosce zaczęłam się zastanawiać, co dalej. Przecież w TEJ sytuacji na dziko to ja już NIE chcę i NIE zasnę. Ale wg mapy do kempingów kawałek (a i zamknięte zapewne), a agroturystyki szukać ok 22 to już słabo. Upewniwszy się, że nikt nas nie śledzi, wyjechałyśmy za wioskę. Tam znalazłyśmy liche krzaki, ale kawałek dalej było jeszcze COŚ. Duże, ciemne. Podjechałyśmy sprawdzić co to, a tam wielka, przykryta folią i oponami pryzma gnoju. Może być! Kto mądry pomyśli, że ktoś śpi przy gnoju :) Na szczęście były tam też krzaki, w których ukryłyśmy nasze namioty. Jeszcze wiadomość do reszty towarzystwa, gdzie jesteśmy i można 'iść spać'.
Reszta dotarła, w krzakach nas nawet nie wypatrzyli, więc dopiero po kocim przywołaniu do nas dotarli. Ale kupa gnoju im się nie spodobała, więc pojechali na szczęśliwie odnalezione, właściwe miejsce z czas w las. Było ono oczywiście źle oznaczone na stronie www. My zostałyśmy i choć noc i tak była bardzo s... światła w ciemnym lesie bym już nie wytrzymała.
(ja) - Dzień dobry, proszę normalny plus rower do Kościana na teraz. Płatność kartą.
(kasjerka) - Ale... przed chwilą nie było wolnych miejsc na ten pociąg, więc nie wiem.
(ja) - #(%@$^*%($#...???
(kasjerka) - Sprawdzę. O, jest. Dziwne.
(ja) - Uff..............
Wsiadłam, zajęłam swoje miejsce, wysłuchałam ryku małego dziecka siedzącego za mną (czy w tym pociągu nie ma przedziałów dla matek z dziećmi?!?) i po stosunkowo krótkim czasie wysiadłam w Kościanie. Tam czeka już na mnie Marzena, czyli Kot. Razem jedziemy w kierunku umówionego miejsca noclegu. Po drodze w sumie nic ciekawego, chwilami kropi, ale jedzie się całkiem miło.
Niestety nie wyrabiamy się przed zmierzchem, więc po ciemku i w towarzystwie deszczu skręcamy do lasu. Tam mijamy wielkie kamperowisko oświetlone lampami solarnymi - wygląda to kosmicznie! Gdy docieramy do punktu gdzie powinno być pole biwakowe ze strony czas w las, znajdujemy tylko... krzaki, niewyraźną ścieżkę i ... krzaki. Chwilę się zastanawiamy, czy tam zostać, czy poszukać lepszego miejsca. Już miałyśmy zostać, ale nagle z mroku lasu wyłania się światełko latarki (albo i 2?). Zamarłyśmy, wyłączyłyśmy nasze lampki, na co i tamte światło zgasło. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, że coś jest nie tak, ale szybko do mnie dotarło, że jesteśmy 2 dziewczynami w środku ciemnego lasu, do wioski kawałek, a te światło to może być... ktokolwiek. Zarządziłyśmy szybki odwrót do najbliższej miejscowości. Stres uderzył mi do głowy, więc w wiosce zaczęłam się zastanawiać, co dalej. Przecież w TEJ sytuacji na dziko to ja już NIE chcę i NIE zasnę. Ale wg mapy do kempingów kawałek (a i zamknięte zapewne), a agroturystyki szukać ok 22 to już słabo. Upewniwszy się, że nikt nas nie śledzi, wyjechałyśmy za wioskę. Tam znalazłyśmy liche krzaki, ale kawałek dalej było jeszcze COŚ. Duże, ciemne. Podjechałyśmy sprawdzić co to, a tam wielka, przykryta folią i oponami pryzma gnoju. Może być! Kto mądry pomyśli, że ktoś śpi przy gnoju :) Na szczęście były tam też krzaki, w których ukryłyśmy nasze namioty. Jeszcze wiadomość do reszty towarzystwa, gdzie jesteśmy i można 'iść spać'.
Reszta dotarła, w krzakach nas nawet nie wypatrzyli, więc dopiero po kocim przywołaniu do nas dotarli. Ale kupa gnoju im się nie spodobała, więc pojechali na szczęśliwie odnalezione, właściwe miejsce z czas w las. Było ono oczywiście źle oznaczone na stronie www. My zostałyśmy i choć noc i tak była bardzo s... światła w ciemnym lesie bym już nie wytrzymała.
Dane wycieczki:
Km: | 62.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czarnuszek | Uczestnicy
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj