Informacje

  • Przejechane kilometry: 26402.23 km
  • Czas na rowerze: 30d 18h 43m
  • Prędkość średnia: 16.64 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy magdullah.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Flag Counter

Kościerzyna-Drzewicz

Sobota, 15 sierpnia 2015 | dodano:26.08.2015
Miała być jednodniówka a wyszedł weekend w Borach :D W piątek praca, więc ruszam w sobotę. O 7 spotykam się z Rafałem na początku Reja i lecim na pociąg. 






Szynobus z Osowej w niecałą godzinę zawozi nas do Kościerzyny. Tam standardowo prowadzę na Wąglikowice i skręcamy na Loryniec. W planie mieliśmy jechać do Kalisza lub Dziemian, ale... no cóż :) 

W końcu trafił się drogowskaz i pojechaliśmy na Wiele. 

Tam popas, radlery, lody, pyszne ciacho... Trochę posiedzieliśmy i ruszyliśmy w kierunku Lubni, gdzie czekał już Olo. Kawałek asfaltem, ale byłoby mocno naokoło, więc pojechaliśmy znów skrótem szutrowym. Moje plecy zastrajkowały i wymiękłam. Przed wjazdem na asfalt zarządziłam postój ratunkowy i poprosiłam o masaż. 

Tak, polegał na wbijaniu mi łokcia pod łopatkę. Pomogło! 
Dalej jeszcze kawałek asfaltu i... musiałam:

Tak, płaska prosta... Chwila chłodzenia w Zbrzycy i znów wjechaliśmy w teren. Tym razem skręciliśmy na zielony szlak pieszy, prowadzący wzdłuż jezior cudnym singletrackiem. Tu plecy nie strajkowały za mocno, ale mimo korzeni i górek jechało się dość gładko. 

Zatrzymaliśmy się też nad jeziorem Gardliczno, w którym woda jest zadziwiająco czysta - przejrzysta, no i była bardzo ciepła. Jedynie dno jest mocno muliste i stojąc po kolana, do łydek zapadałam się w mule. 

Chciałam się tam wykąpać, ale poczułam nacisk, by jechać dalej, więc cóż było począć ;) 
Jeszcze kawałek dawało się momentami jechać... 

Ale dalej było już tylko gorzej... Nie chciało mi się już jechać, zmęczona byłam, a piach był taki że po przejechaniu 5 metrów musiałabym 20 metrów pchać, więc nie wsiadałam na rower tylko spacerowałam, co było zdecydowanie mniej męczące. 

Umęczona, ale dotarłam do celu. Pochłonęliśmy obiad i poszliśmy pływać. 

Wieczorem jeszcze wizyta w Swornegaciach, no i ognisko :)  Dane wycieczki:
Km:94.50 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Czarnuszek

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oryna
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl