okolice Wrocławia
Poniedziałek, 20 lipca 2015 | dodano:20.07.2015
Miała być Ślęża, ale prądu rano nie było i zebrać się nie mogłam, więc wyszło coś mniejszego. Miało być po szlakach ale koszmarne oznakowanie wyprowadziło mnie... nigdzie. Pokręciłam się i pojechałam po swojemu. 1/3 drogi z wiatrem w plecy i super fajnie, 1/3 krążenie w kółko i próby odnalezienia szlaku... i na koniec 1/3 pod paskudny wmordewind.
Plecy zadziałały bezboleśnie :D nadgarstek też nie protestował :) Kolano na koniec się minimalnie zbuntowało (siodełko za nisko a zacisk na imbus i nie chciało się zmieniać) i tyłek zaprotestował nieco (nie moje siodełko, nie brooks, spodenki bez wkładki...).
Dojechałam, żyję - jest nadzieja :D
Plecy zadziałały bezboleśnie :D nadgarstek też nie protestował :) Kolano na koniec się minimalnie zbuntowało (siodełko za nisko a zacisk na imbus i nie chciało się zmieniać) i tyłek zaprotestował nieco (nie moje siodełko, nie brooks, spodenki bez wkładki...).
Dojechałam, żyję - jest nadzieja :D
Dane wycieczki:
Km: | 62.20 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | unibike viper |
Komentarze
niech wróci Magdullah ze zdrowiem z 2012 r. to Maraton Podróżnika będzie jadł jej z ręki :)
olo - 13:02 wtorek, 21 lipca 2015 | linkuj
62 km bez bólu pleców. Wal tak dalej, to za rok będzie Maraton Podróżnika.
Hipek - 06:35 wtorek, 21 lipca 2015 | linkuj
Komentuj