ścianka
Środa, 3 września 2014 | dodano:03.09.2014
Choroba odpuściła, więc mnie nosiło, nosiło i poniosło. Pomarańczowa V+ nadal pozbawiona jest mojej jednej trudności psychicznej (ale już wiem, gdzie była trudność, patrzyłam idąc, gdzie to było, by nie przegapić). Biała VI pękła w całości i nawet się zbytnio nie spociłam. Spociłam się na żółtej VI, ale ją mniej męczyłam, rzeźba niby ta sama co w białej, ale inne okazje do spocenia się są. Na koniec mój znienawidzony globtrek. Okazuje się, że tam gdzie się nie dało wstawić nogi, to już się da. Ale to niewiele zmienia, bo chwyt nisko i trzeba by mu jakoś zaufać i wyjść w górę... za to postawić nogę tam, gdzie się nie da (bo spadnie noga przecież i się pooram), to jednak się da, choć łatwe to nie jest (dla głowy szanownej).
Jeszcze była próba na zielonej VI ale bloki i inne takie... No i czarna V+ ale też tak sobie choć do przejścia jest jakbym się spociła i widziała gdzie stanąć :)
Ale jaka radość dziś ze wspinu... tego mi było trzeba :)
Jeszcze była próba na zielonej VI ale bloki i inne takie... No i czarna V+ ale też tak sobie choć do przejścia jest jakbym się spociła i widziała gdzie stanąć :)
Ale jaka radość dziś ze wspinu... tego mi było trzeba :)
Dane wycieczki:
Km: | 4.00 | Czas: | km/h: | ||||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Czołg |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj